„Tylko słabi są okrutni. Łagodności można oczekiwać wyłącznie od silnych.” – Leo Buscaglia

W dniu 1 sierpnia 2010 roku w Ustawie o Przeciwdziałaniu Przemocy w Rodzinie wprowadzono zmiany, których celem jest zwiększenie skuteczności przeciwdziałania tej przemocy. Jednym z nowych zapisów jest punkt w brzmieniu: ”osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Z punktu widzenia psychologa to bardzo ważny zapis. Nie sądzę, by szybko zlikwidował on tendencję rodziców do stosowania bicia jako sposobu wywierania wpływu na dzieci. Mam jednak nadzieję, że stopniowo zaszczepi w naszym myśleniu przekonanie, że „klapsy” są złem, że przemoc służy sprawowaniu władzy i kontroli ale nie służy wychowaniu dziecka. Wychowanie warto bowiem rozumieć jako proces, którego efektem ma być ukształtowanie dorosłego, zdolnego do prowadzenia szczęśliwego, konstruktywnego życia, człowieka. W takim życiu nie ma miejsca na destrukcyjne, niszczące siebie lub innych ludzi, zachowania. Do osiągnięcia tego celu nie tylko, że nie jest potrzebna przemoc – ona jest wręcz przeszkodą, często nie do pokonania. Atak na dziecko ( a czyż klaps nie jest atakiem?) ze strony rodziców powoduje, że dziecko, już jako dorosły, często „atakuje” swoje życie. To atakowanie własnego życia może mieć różne wymiary – alkoholizm, narkomania, autoagresja, samobójstwo, zabijanie możliwości bycia kochanym poprzez przemocowe niszczenie osób, które tą miłością mogłyby obdarzać (czyli własnych dzieci, partnerów, współmałżonków).


Zapis zabraniający bicia dzieci nie pozbawia rodziców możliwości, ani też nie zwalnia ich z obowiązku wychowywania swoich dzieci. Nie ma też nic wspólnego z nawoływaniem do tzw. bezstresowego wychowania. Metod faktycznie służących wychowaniu mamy bowiem wiele. Tymi metodami są postawy rodziców oparte na konsekwentnych wymaganiach, mądrym stawianiu granic, rozsądnym kontrolowaniu zachowań dziecka oraz pełnej miłości opiece nad nim. Podstawą właściwego oddziaływania są dobre, bliskie relacje w rodzinie oraz własne postępowanie zgodne z hasłami, które głosimy. Jeśli rodzic zabraniu dziecku agresji to sam musi się jej wyrzec, jeśli rodzic nie chce destrukcyjnych zachowań swojego dziecka to najpierw winien sam z nich zrezygnować. Prawdziwość twierdzenia, że przemoc rodzi przemoc nie budzi wątpliwości. Wydaje się więc istotnym społecznym dążeniem to, by rodzina funkcjonowała bez przemocy….

Przemoc jest zjawiskiem znanym wszystkim. Od niepamiętnych czasów ludzie używają przemocy aby sprawować władzę i kontrolę. Przemoc jest ciemną stroną mocy, której pożąda niemal każdy człowiek. Jest specyficznym rodzajem kontroli – dla jej wprowadzenia osoba kontrolująca używa środków powodujących cierpienie i lęk.

Dlaczego ludzie stosują przemoc? Dlaczego krzywdzą innych? Co powoduje, że jeden człowiek drugiemu, często pozostającemu w bliskim związku, zadaje rany i cierpienie? Czy, i jak, można przestać to robić?

Ludzie, którzy w swoich związkach stosują przemoc z reguły doświadczali takiej przemocy w dalekiej przeszłości – byli jej świadkami (gdy np. tata bił mamę) lub jej ofiarami (gdy sami byli bici przez rodziców). W takich sytuacjach przeżywali mnóstwo lęku, upokorzenia i niemocy. Ktoś w ich życiu miał zawsze rację, kogoś się bali, ktoś o wszystkim decydował. Skłonność do przemocy jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. W toku rozwoju ktoś, kto doświadczał przemocy, wyobraził sobie, że ma dwa wyjścia – wejść w rolę sprawcy i przetrwać lub wejść w rolę ofiary i zginąć. Łatwo domyślić się, że łatwiejsze wydaje się samemu zostać sprawcą. W życiu dorosłym taki człowiek za wszelką cenę stara się zagłuszyć poczucie niemocy za pomocą siły. Wydaje mu się, że albo będzie ranił albo będzie raniony; albo będzie kontrolował albo podda się czyjejś kontroli. Odgrywa sztukę z przeszłości ale tym razem próbuje być zwycięzcą, którego nikt nie pokona.

Dla stosujących przemoc mężczyzn znaczące były doświadczenia nabyte w dzieciństwie, gdzie ojcowie pokazywali im „jak być mężczyzną” i „jak być mężem”. Rodzina jest więc miejscem, gdzie rozwijają się agresywne zachowania – przekazywane są normy i wartości, które zezwalają na stosowanie przemocy wobec bliskich. Pogląd, że ofiary ( i także świadkowie) przemocy często stają się jej sprawcami jest uznawany jako istotny czynnik powstawania przemocy w rodzinie i poza nią. Przyczyną przenoszenia przemocy z pokolenia na pokolenie jest proces uczenia się. Chłopiec – będąc świadkiem tego, jak ojciec znieważa matkę, uczy się, że przemoc jest akceptowanym zachowaniem i jest integralną częścią bliskiego związku. Można zauważyć, że źródła przemocy nie tkwią tylko w jednym „miejscu”, znajdują się one w całym kontekście życia człowieka. Tkwią w przekonaniach i wartościach kulturowych dotyczących kobiety, mężczyzny, dziecka i rodziny; w postawach wobec używania siły w celu rozwiązywania konfliktów i problemów tzw. wychowawczych; w sposobie rozumienia ról, praw i odpowiedzialności w rodzinie; w agresywnych wzorcach; w braku odpowiedzialności sprawcy, w jego osobistej historii ( przemoc i autorytaryzm w jego rodzinie) i niskiej samoocenie.

Problem sprawcy przemocy tkwi w tym, że zawsze znajdzie on usprawiedliwienie dla swojego czynu. Czyż matka, która da klapsa swojemu dziecku uzna, że uderzyła, bo nie umiała inaczej? Nawet ona wypowie słowa „dostałeś bo zasłużyłeś”. Sprawca przemocy tej bardziej okrutnej też znajdzie jakiś powód – różne odmiany zdania „bo zupa była za słona” . A jeśli usprawiedliwi czyn to stłumi też poczucie winy i uchyli się od naprawienia krzywdy. Będzie w stanie powtórzyć czyn….koło się obraca. Rodzina, która miała zapewnić szczęście i oparcie szybko staje się źródłem cierpienia.

Danuta Górny - psycholog, psychoterapeuta